Wirtualne życie

Nic nie powiedział. Tak bardzo starał się, ale znowu nie wyszło... Wyszedł z restauracji już nie patrząc na Jess.

Spojrzał na Jess z żalem. Spuścił głowę. Czuł się beznadziejnie. Jak można byc takim idiotą, żeby w ciągu tak krótkiego czasu zarobic sobie nienawiśc innych? Dlaczego nadal był taki nieufny i zamknięt ...

- Jess...! - podbiegł do dziewczyny. - szukałem cię... Proszę daj mi cos powiedziec wysłuchaj mnie choc trochę... Ja przepraszam... - powiedział, jednak ledwo co przeszło mu to przez gardło. Nie umiał ...

"Boże, jakim ja jestem kretynem" - pomyślał. Dobrze wiedział, że Jess miała rację w każdym słowie. Spojrzał w stronę kuchni. Jessicki niestety nie widział. Schował ręce do kieszeni i wyszedł. Teraz do ...

- Tak? A więc jak chcesz, możesz mnie lepiej poznac...

- Przestan dobrze...? - powiedział - Gdybyś mnie poznała, pewnie już dawno przestałabyś ze mną rozmawiac. - Od razu bym cię spłoszył...

- Nie masz o niczym pojęcia. Nie znasz mnie. - znowu spojrzał na stół.

- A co...? Mam robic dobrą minę do złej gry? - nadal bawił się szklanką - Nie oszukujmy się... Życie mi się nie ułożyło i nie będę się z tego powodu cieszyc - powiedział i spojrzał na Jess.

- To było pierwsze miejsce jakie odwiedziłem, kiedy toprzyjechałem do tego miasta - i w końcu... szczerze się zaśmiał cicho. - Jest mi źle. - powiedział i po tym "śmiechu" nie było już śladu.

Spojrzał na zegarek - Nie jest tak późno. - Przyszedłem tu, bo... Nie wiem czemu... Chyba moje nogi same mnie tu przyciągnęły. - zaśmiał się i zaczął bawic szklanką po wypitej już coli.

Wszedł do środka.
- Cześc Jess - przywitał się. Wezmę tylko colę. - powiedział szybko.

Nie był zaskoczony. Nie raz spotykał się z podobnymi sytuacjami., Spojrzał tylko kątem oka za odchodzącą Amy. Siedział tak jeszcze przez kilka minut w altance i poszedł.

Spuścił wzrok.
- Nie umiem. Nie umiem mówic o tym co czuję i co myślę... To wszystko jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje... - potrząsnął głową.

Razem z Amy usiedli w altance. Było tu całiem ładnie. Alan schował ręce w kieszeniach jego bluzy i rozglądał się trochę po tym miejscu.

- Ok - bąknął tylko swoim obojętnym tonem. Ruszył za Amy do altanki.

- Wiesz... Nie wiem czmu ci to mówie... Mój ojciec zostawił mnie i moją matkę kiedy miałem 12 lat... Najpierw ukrywał, że ma kogoś innego... Ech... Teraz pewnie siedzi sobie w leżaku na Hawajach ze sw ...

- Ja akurat dobrze to rozmuiem... Chociaż tak naprawde to w życiu nie miałem żadnego "burzliwego" związku... Pewnie dlatego, że nie za bardzo umiem ufac ludziom... Wiesz... Bolesna przeszłośc... - skr ...

- Jasne - uśmiechnął się. Wziął ręce za głowę. - Pewnie masz sporo obowiązków co...?

Spojrzał ze zdziwieniem
- Jes.. Jesteś burmistrzm Towerpolis...? - zapytał i poczuł, jak coś przewraca mu się w żołądku.

OCC: Spox :)

- Niestety jeszcze nie. Niedługo mam zamiar znależc sobie jakieś ciche gniazdko.... Jeszcze muszę znaleźc jakąs pracę... Mam sporo na głowie - uśmiechnął się i spojrzał w ziemię. - A ty na jakim miesz ...